Po godzinie poszukiwań nigdzie nie znalazłam Ann,zrezygnowana usiadłam na piachu.
-Tak myślę że twoja koleżanka poszła do domu,widziałem ją z jakimś kolesiem piętnaście minut temu
-Będziesz mnie nękać?-usiadł obok
-Chyba mi się coś należy za uratowanie od tego dupka.Zatańczymy?-to pytanie mnie zaskoczyło,wstał i otrzepał się z piachu po czym podał mi rękę tym razem ją przyjęłam.Zdjęłam buty i podeszłam do niego.Położył swoje ręce na mojej tali a ja oparłam głowę o jego ramię,po chwili położył swoje ręce na moje twarzy,patrzył mi prosto w oczy,jedną z rąk dotknął mojego policzka.
-Liam wszędzie cię szukam-jakaś dziewczyna podbiegła do nas-Dlaczego zadajesz się z pozerami-otworzyłam szerzej oczy
-Pozerami-spojrzała na mnie a ja wycelowałam prosto w jej nos.Chciałam odejść ale złapała mnie za włosy-Spadaj!-przepychałyśmy, ciągnęłyśmy i okładałyśmy pięściami dopóki ktoś na policje nie zadzwonił.Zapewne był to Bill.Zostałyśmy razem z Liam'em zawiezione na posterunek gdzie mieli nas przesłuchać.Byłam jedyną obecną nie pełnoletnią wiec tata musiał po mnie przyjechać
-Co ty sobie myślałaś?-ojciec bynajmniej oszczędził mi kazania na posterunku i zaczekał aż przyjedziemy do domu
-Nic...
-Właśnie nic nie myślałaś.Teraz co noc będę cię odbierał z komendy?
-Nie no raz w miesiącu starczy-spojrzał na mnie surowym wzrokiem
-Zamknij się!
-Nie krzycz na mnie nie moja wina że ciebie nigdy nie ma i nie umiesz się mną zająć.-wyszłam trzaskając drzwiami.Położyłam się na łóżku.Było około czwartej rano wiec postanowiłam później zadzwonić do Ann.Moja głowa pulsowała od namiaru adrenaliny.Położyłam się na łóżku i od razu usnęłam.Po kilku godzinach snu poszłam na trening.Nie byłam dość skupiona i obrywałam cały czas,za co trener kazał mi wrócić do domu.Poszłam zobaczyć co dzieję się z Ann, w domu jej nie było a telefonów nie odbierała.Usiadłam przy stoliku w kawiarni i zamówiłam kawę.Nie wiedząc co ze sobą począć,poszłam na basen.Kiedyś jak byłam mała dziewczynką zawsze przychodziłam tu z mamą.Kilka basenów,pomogło rozruszać moje mięśnie.Lubiłam pływać,sprawiało mi to przyjemność.Wynurzyłam się i ruszyłam do szatni.Ogarnięcie zajęło mi godzinę.Gdy wyszłam na dworze zapadał zmrok,choć wydawało się że nie minęło aż tyle czasu.Nie chciałam wracać do domu,wiec zadzwoniłam do Ann tym razem odebrała.
-Hej...
-Katia nie teraz,pogadamy później
-Czyli kiedy za dwa dni,miesiąc,rok.Wiesz co daruj sobie nie mam już ochoty z tobą gadać-rozłączyłam się i wrzuciłam telefon na dno torebki.Nienawidziłam kłócić się z nią,ale przesadziła,wystawiła mnie już kilka razy dla jakiegoś chłopaka.
-Znowu się spotykamy-odwróciłam się na piecie
-Liam...-jego postawa świadczyła o jego pewności siebie-Śledzisz mnie?
-Nie.Szukasz kłopotów?
-A ty ?
-Musisz odpowiadać pytaniem na pytanie?
-Denerwuje cie to?
-A ciebie?-podszedł bliżej.Prychnęłam.
-Potrzebujesz czegoś bo właśnie wracam do domu?-skłamałam bo właściwie nie miałam zamiaru wracać.Posłał mi szeroki uśmiech.Chciałam odejść ale złapał mnie za rękę wsuwając swoje palce w moje.Obrócił mnie tak że stałam przy nim odwrócona tyłem nie widząc jego twarzy.Poczułam jego wodę kolońską gdy zbliżył swoją twarz do mojej szyi.
-Nie uważasz że jesteś zbyt pewny siebie?-zadymał nad tym pytaniem
-Nie-zaśmiałam się
-Urocze,ale możesz mnie już puścić.Puść mnie,wolę nie oberwać znowu od twojej dziewczyny,nie choć w sumie to ona oberwała.-Odeszłam od niego i zaczęłam szukać telefonu aby zadzwonić po taxi,gdzie mój portfel.Przewaliłam wszystko co w torbie było i nagle mi się przypomniał wczorajszy dzień ,już wiem dlaczego mnie puścili . Wzięli całą kasę 1000 dolców.Świetnie czyli teraz muszę wracać na piechotę.Nie wiedziałam czy mam zacząć płakać czy krzyczeć.Kluczy,dowodu nic nie było.
-Jasna cholera...
-Coś się stało?-całkowicie zapominałam o jego istnieniu.Odwróciłam się na piecie do niego z wielkim uśmieszkiem
-Wręcz przeciwnie jest idealnie-grać zdzirę nauczyła mnie Ann-Do zobaczenia-odeszłam machając mu na pożegnanie.Pobiegłam szybko do domu Ann, bynajmniej ją zastałam.Wparowałam do jej sypialnie gdzie zawsze panował syf i nieład.Usiadłam na jej łóżku rozkładając długie nogi.
-Gdzie zniknęłaś wczoraj?
-Przeprasza...-wywróciłam oczami
-Pobiłam dziewczynę Liam'a jakiś zbok próbował mnie zaciągnąć do łóżka,wylądowałam na komisariacie.To tak w skrócie co cię ominęło
-Ja pierdziu twój ojciec musiał mieć niezła minę-usiadła napalona obok mnie-Ten seksowny brunet co przegrałaś w piwo-ponga-skrzywiłam się na tą myśl.Przegrana była dla mnie gorszą porażką niż u chłopaka
-Tak ten sam.Spotkałam go nawet dziś-skoczyła na łóżku.
-Chcesz coś do picia?
-Coś mocnego-wybiegła z pokoju w podskokach.Ann miała na tyle dobrze że jej mama pracowała cały czas i nigdy dla niej nie miała czasu przez co ona miała luzy.Zawsze siedziałyśmy tu i robiłyśmy różne rzeczy.
Wróciła z dwiema butelkami.w jednej znajdowała się wódka a w drugiej whisky.
-Opowiadaj co robiłaś z Nick'em?
-On jest taki nie samowi ty.A jaki dobry w łóżku-posłała mi znaczące spojrzenie-Plotkowałyśmy do białego rana.Niby nic nie robiłyśmy a czas mijał szybko.Obudził mnie hałas tłukących talerzy.
-Mamo nie teraz-wyszeptała i przewróciła się na drugi bok.Szturchnęłam ją
-Ann...-nic-Nick przyszedł.-zerwała się na równe nogi, a ja wybuchnęłam śmiechem za co dostałam poduszką.Podeszłam do lustra i zobaczyłam swoje odbicie.Moja twarz nie była już tak posiniaczona,resztki makijażu były rozmazane,włosy potargane a strój zalany alkoholem.-Musze wracać do domu-pokiwała głową.Pocałowałam ją w policzek i wyszłam.
Nominuje cię do Versatile Blogger Award więcej informacji na moim blogu http://przeznaczeniezakazane.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń