-Idziesz dziś do klubu?-Ann zawsze zawracała mi głową w czasie treningu.Zdjęłam rękawice i przykucnęłam obok niej na ringu.
-Może-spojrzała na mnie
-Ty zawsze mówisz może...
-Mam dużo treningów.pójdę jak dasz mi poćwiczyć-wstała uśmiechnięta i ruszyła do wyjścia puszczając mi buziaka w powietrzu.Wróciłam do treningu.Box był moim życiem,widoczniej tata spodziewał się chłopaka.Po śmierci mamy zostałam mu tylko ja,zresztą była całkiem dobra.Wygrałam 3 puchary i lubiłam to.Po godzinie stwierdziłam że powinnam się szykować do wyjścia.Pobiegłam do domu umyć się i przebrać.Założyłam ciemne spodenki,.kozaki do kolan z zamszu,białą bokserkę i czarną,krótką kurtkę,włosy pokręcone puściłam luźno.Zrobiłam ciemny makijaż i właściwie byłam gotowa.
-Gdzie idziesz?-tata stał w drzwiach ze swoim surowym wyrazem twarzy.Zawsze tak na mnie patrzył gdy miałam zamiar opuścić dom gdzie indziej niż sala treningowa.
-Umówiłam się z Ann
-Niedługo kolejna walka powinnaś trenować a nie balować.
-Skoro ci tak na tym zależy to sam walcz,mam dość tego że mówisz mi co mam robić-gdy chciałam wyjść złapał mnie za ramię-Nie martw się nie wrócę późno-wyrwałam się i ruszyłam do wyjścia.Przed drzwiami stałą Ann,była ubrana w różową obcisłą sukienkę
-Ciał bebe-uśmiechnęłam się do niej i pociągnęłam w stronę klubu.-Będzie odjazdowo mówię ci!
-Yhym.-szturchnęła mnie w ramie-Auł!
-Gdzie twój duch zabawy?-uśmiechnęłam się sztucznie
-Pacz właśnie wrócił -wzruszyła ramionami i ruszyła do bramki.To miała być impreza na plaży.Pokazałyśmy swoje podrobione dowody i ruszyłyśmy do baru.
-Dwie tequile-wypiłyśmy do dna i ruszyłyśmy na parkiet.Zaczęli urządzać piwo-ponga
-Uwaga!Kto chętny pokonać mistrza!?-chłopak o złocistych włosach stał z kubkiem piwa a na przeciwko stał brunet pewny że wygra.
-Ja-podniosłam rękę i ruszyłam w ich stronę.Ann pisnęła
-Moja krew-szepnęła mi do ucha-podeszła do blondyna i wyjęłam z jego ręki piłeczkę
-Proszę państwa o to tak przeciętna dziewczyna chce pokonać naszego mistrza!
-Mistrz?-spojrzałam na chłopaka-zaraz to zmienimy.-oparł ręce o stół
-Nie bądź taka pewna-posłałam mu uśmiech
-Będziesz tak paplał czy możemy już grać.-usłyszałam za sobą śmiech.Podniosłam rękę aby rzucić,trafiłam.
Gra toczyła się przez dobre piętnaście minut.Wypiłam tyle że kręciło mi się w głowie,miałam ostatni strzał,ale nie trafiłam.Chłopak zaśmiał się i przybił piątkę z kolegą.
-Mam nadzieję że się nie popłaczesz.-chciałam odejść
-Ej przegrany musi zrobić jedną rzecz o którą poprosi przeciwnik-no tak musiał być jakiś haczyk.Rozłożyłam ręce
-Słucham.-naradzili się
-Musisz wejść do wody-przewróciłam oczami-nie przezięb się-zaśmiali się.Ruszyłam w stronę wody zdejmując kurtkę buty bluzkę i spodenki.Zatrzymałam się na brzegu,odwróciłam głowę w ich stronę.Stali i patrzyli.
-Ah raz grozi śmierć-wbiegłam do zimnej wody z piskiem-zanurzyłam się kilka razy aby przyzwyczaić się do zimna.Posiedziałam kilka minut i wyszłam na brzeg,położyłam się na piasku.
-Szczerze myślałem że tego nie zrobisz,brunet usiadł obok na piasku-Jestem Liam
-Katia
-Dobra robota zmiażdżyłaś tego dupka !-podbiegła do nas Ann
-Właściwie to tu jestem.
-Ah-uśmiechnęła się-Jestem Ann
-To ja już pójdę. Do Zobaczenia...może
-Może...
-Oh jakie ciasteczko
-Jesteś szalona-spojrzała na mnie-To nie ja wskoczyłam do wody która ma temperaturę
-250-przytuliłam się do niej
-Zabierz mnie do domu bo chyba moje kości się właśnie zamroziły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz