SCM Music Player

wtorek, 16 lipca 2013

Rozdział 9

- Dziś bal nie cieszysz się ? -spojrzałam na nią nie odzywając się słowem - Co się dzieje ?
- Ze mną ? Nic - pokręciłam głową - Ale z Tobą , już nie wiem sama- spuściła głowę. Usiadłam obok niej na sofie- Zawsze mi o wszystkim mówiłaś a teraz ?
- Moja mama wychodzi za mąż - spojrzałam na nią pytająco
- I co z tego, zawsze chciałaś aby była szczęśliwa...
- Chce się wyprowadzić na stałe do Włoch, po maturze
- Matura jest za cztery miesiące. Miałyśmy iść razem na studia i spełniać marzenia
- Powiedziała że już postanowione- spojrzała na mnie
- Powinnaś się cieszyć, będzie co zwiedzać, podobno faceci są bardzo przystojni...
- Tylko tyle ?!
- A co mam powiedzieć ?! Co mam zrobić ?!
- Kiedyś byś coś wymyśliła...
- To były wygłupy, nie jesteśmy dziećmi aby rozpłakać się i wszystko ujdzie nam na sucho. Dorośnij Ann.
- Kiedyś było wszystko łatwiejsze, układało się i było normalne...
- To przeszłość to co było nie wróci - spojrzałam na nią ze złością
- Mogła by wrócić moja przyjaciółka
- Jestem taka sama, nie chce się już bawić życiem jak zabawką na święta, to już przeszłość- wzruszyłam ramionami, wzięła nasze wspólne zdjęcia z szafki nocne i wyjęła je z ramki
- My też jesteśmy przeszłością- oderwała połowę na której się znajdowała i wyszła.
- Masz rację- szepnęłam do siebie.- Zaczęłam przygotowywać się do balu. Zajęło mi to godzinę, założyłam sukienkę, do tego czerwone szpilki i byłam gotowa.


Lubiłam wielkie wejście. Chciałam pożegnać się z Ann i powiedzieć jej że ja wyjeżdżam do Londynu, nie byłyśmy przyjaciółkami więc nie musiałam tego robić. Z balu wyszłam o północy 
- Ładnie wyglądasz - odwróciłam się do osoby mówiącej  
 - Liam, jak zawsze obecny - posłał mi uśmiech i podszedł bliżej - Proszę - podał mi jedną czarną różę
- Dziękuje.
- Chciałem się pożegnać - spojrzałam na niego pytająco - Wyjeżdżam n studia do Kanady - zrobiło mi się smutno każdy wyjeżdża. Pomyślałam o Ann. Zbliżyłam swoje usta do jego twarzy i złożyłam delikatny pocałunek na jego lewym policzku
- Powodzenia - odeszłam nie odwracając się. Po powrocie do domu tata już na mnie czekał.
- Proszę - podał mi kopertę
- Tato...- pogłaskał mnie po dłoni - Możesz powiedzieć Ann że ją kocham i nie zapomnę
- Naturalnie - pokiwałam głową, w salonie stały już moje walizki. Jadę spełniać marzenia, kogo ja oszukuję ja uciekam od tego co będzie. Ucieczka może wydawać się tchórzostwem, ale tak na prawdę w miedzy czasie chce odnaleźć matkę. Może wydawać się to dziwne, może nawet jest no, ale cóż.- Katia...-spojrzałam na tatę- Uważaj na siebie i pamiętaj że zawsze możesz wrócić- pokiwałam głową- Kocham cię
- Ja ciebie też - uściskałam go i wsiadłam do taxi. Pomachałam mu z samochodu i odjechałam. Moja historia kończy się na tym, byłam idiotką robiąc kilka rzeczy w swoim życiu, ale wiem że mimo to i tak bym je powtórzyła. Dziś po osiemnastu latach jestem szczęśliwa. Pewnie chcecie wiedzieć dlaczego, mam piękną córkę i kochającego męża, mojej mamy nigdy nie odnalazłam, przepłakałam wiele nocy na studiach. Pewnego dnia jej wybaczę.

Koniec, przygód z Katią i jej szaloną przyjaciółką oraz przystojnym Liam'em, mam nadzieje że wam się podobało. Polecam również inne moje blogi. :) Pozdrawiam






wtorek, 9 lipca 2013

Rozdział 8.

Wakacje minęły szybko, Ann nie odzywała się przez ten czas.,a Liam'a nie widziałam od imprezy na statku.
Miałam jej to za złe, bo w końcu jesteśmy przyjaciółkami i powinnyśmy sobie wszystko mówić. W tym roku my jesteśmy ostatnią klasą, na szczęście. Wyrwę się z tego miasta, dzięki stypendium sportowym. Przejrzałam się w lustrze, założyłam koszulę i krótkie spodenki. Nienawidzę początku roku szkolnego, wszystko wydaję się takie dziwne.
- Kochanie ? -do mojego pokoju wszedł tata, zazwyczaj nie widywałam go rano, ale przez wakacje zmienił pracę
- Tak ? -odwróciłam się do niego twarzą, w ręku trzymał pudełko
- Wiesz w tym roku jest bal i pomyślałem że będziesz potrzebowała sukienki, więc...- podął mi pudełko, widniał na nim napis którego nie dało się już rozczytać, położyłam je na łóżku i usiadłam obok. W środku znajdowała się czerwona sukienka z stanikiem który miał zstępować bluzkę, na dolę była rozszerzana
- Nie wiedziałam że stać nas na takie coś
- Właściwie to sukienka twojej mamy. Jeżeli nie chcesz to może sobie jakąś kupisz- wyciągnął portfel, podeszłam do niego i pocałowałam w policzek
- Dziękuje
- Poprosiłem krawcową aby ją przerobiła- wskazał na górę, była idealna, w sam raz na temat balu. Seksownie i z klasą. Zadzwonił mój telefon
- Halo ?
- Gdzie ty jesteś czekam na ciebie na zewnątrz rusz się ! - o wilku mowa, wybiegłam z pokoju zabierając po drodze torbę. Na dolę stała uśmiechnięta od ucha do ucha
- Z czego się cieszysz ? -spojrzała na mnie jak na idiotkę
- Możesz nie udawać przede mną ?!
- Dobra- udawałam że się zastanawiam - Nadal nie wiem o co chodzi - ruszyłam w stronę szkoły nie zważając czy idzie ze mną
- Jasne, lepiej udawać !- odwróciłam się w jej stronę
- O co ci chodzi ?
- O wszystko ! Liam, Bill ! Dlaczego mi nie powiedziałaś o zakładzie i o imprezie !?
-A zadzwoniłaś aby się zapytać co u mnie !? Nie, więc mniej pretensje do siebie.- weszłam do szkoły kilka minut po dzwonku, oczywiście w pierwszy dzień dużo osób się spóźniało i nauczyciele nie opieprzali
- Uwaga uczniowie ! -rozległ się głos dyrektorki na korytarzy- Ponieważ za tydzień odbędzie się bal, trzecie klasy są proszone o dobranie się w grupy i stworzenie dekoracji ! Dziękuje !- Świetnie jeszcze muszę jakieś dekoracje robić-wzdrygnęłam się na tą myśl, ale skierowałam się na salę
                                                               

wtorek, 30 kwietnia 2013

Rozdział 7.

Obudził mnie dzwonoiący telefon
-Halo-powiedziałam zaspanym głosem
-Boziuniu jak mogłaś mi nie powiedzieć!?
-Ale o czym?
-O aferze w barze,o ten powalony zakład.Pamiętasz cokolwiek z wczoraj?-podeszłam do okna i je odsłoniłam,po czym usiadłam na fotel
-Wolałabym nie pamiętać...
-Całowałaś się z tym obleśnym Bilem?!
-Tak wyszło-zerknęłam na zegarek,wstałam pośpiesznie i ruszyłam do łazienki-Ann jest 18 godzina do jasne cholery muszę się szykować na imprezę.Zadzwoń jutro papa-rozłączyłam się nie zważając na jej zakazy.Wzięłam szybki prysznic,umyłam włosy i zjadłam kolacje.Przeczytałam dokładnie esemesa którego dostałam dziś rano z informacją gdzie się to odbędzie i o której godzinie.Zrobiłam ciemny makijaż,założyłam strój i czarną kamizelkę.Zastanawiałam się czy założyć spodenki czy spódniczkę,zdecydowałam na spódnice i czarne szpilki.Włosy puściłam luźno na plecy.Impreza zaczynała się za pół godziny.Zamówiłam taksówkę,dojazd trwał około czterdziestu minut.Byłam lekko opóźniona,ale to dobrze bo impreza dopiero się zaczynała a ma statek wchodziło sporo osób.
-Witamy wszystkich!Dziś będę waszym DJ!Mam nadzieję że będziecie się świetnie bawić!A teraz brawa dla organizatorów!-wszyscy zaczęli bić brawa kiedy na statku pojawił się Liam z kilkoma kolegami.Zaczęła grać muzyka.Podeszłam do baru i zamówiłam drinka.
-Ej śliczna!Katia!-spojrzałam na chłopaka który mnie zawołał-Mnie też pocałujesz?!-odwróciłam się i położyłam ręce na ich stoliku.
-Prędzej pocałuje szympansa niż ciebie-oblizał wargi
-To się jeszcze okaże-zaśmiałam się
-Nie bądź taki pewien
-Nie bądź taka oschła-znałam ich ze szkoły i wiedziałam że są niezłymi dupkami.Usiadłam okrakiem na stoliku przed nim i przybliżyłam swoją twarz do jego
-Po moim trupie-zrobił się czerwony jak burak,wzięłam swoją szklankę i odeszłam.Liam stał na dziobie statku oparty rękoma o niego.Był odwrócony tyłem,miał na sobie ciemny dżinsy i niebieską koszule.Podeszłam do niego i oparłam się obok przodem do statku
-Myślałem że przyjdziesz z Bilem-spojrzał na mnie
-On wygrał zakład?
-Skąd o nim wiesz?-uśmiechnęłam się
-Plotki szybko się rozchodzą,sam powinieneś o tym dobrze wiedzieć
-Co to miała znaczyć!?-poprawiłam włosy
-Nic...
-Za kogo się uważasz?
-Ja!?To ty myślisz że jesteś panem świata
-To był głupi zakład...-nie dałam mu dojść do słowo
-Głupi zakład w którym chodziło o mnie,konkurowałeś z chłopakiem którym smakuje jak dupa szympansa-zaśmiał się
-Skąd wiesz jak smakuje dupa szympansa?
-To metafora dupku-uniósł brwi to chyba jego jedyny gest jaki potrafił
-Z każdą okazją i chwilą kiedy się widzimy stajesz się wredniejsza-może byłam trochę wredna ale nigdy się nad tym nie zastanawiałam-Gdzie zgubiłaś zwariowaną przyjaciółkę?
-Wyjechała na wakacje
-Myślałem że jeżeli przyjaciółki to wszędzie razem-popatrzyłam na niego
-To źle myślałeś-zaśmiał się
-Z czego się śmiejesz?
-Z ciebie,jesteś całkiem zabawna...
-Myślałem że wygrałem zakład!Ty!-wskazał na mnie,podszedł i pociągnął za rękę-Teraz jesteś moja!
-W twoich marzeniach kotku-wydarłam dłoń z jego mocnego uścisku
Tak jak myślałam. Żadna impreza na której jestem nie może skończyć się bez bójki. Było całkiem zabawnie kiedy Bill chciał uderzyć Liam'a i przywalił głową o statek, był uparty bo nawet nie odpuścił. Wszyscy trzymali komórki w ręku i go nagrywali. On bawił się nim jak myszką, oczywiście wszystkich to bawiło. Po dziesięciu minutach sobie odpuścił, leżał na deskach z rozkrwawioną twarzą. Wszyscy odeszli i czekali aż statek podpłynie do portu. Unikałam ich jak tylko się dało,do domu wróciłam po czwartej rano. Ojca jak zwykle nie było, siedział w pracy i udawał że nie istnieje. Położyłam się na łóżku i patrzyłam na zdjęcia które wisiały na suficie.Wiele zdjęć przedstawiało mnie i Ann, ale jedno było wyjątkowe. Ja i moja mama, kiedyś każdy powtarzał że jesteśmy identyczne dziś nikt by nas nie porównał. Ona nas zostawiła kiedy miałam 10 lat i nigdy się już nie odezwała.

Rozdział 6.

-Wreszcie wolne!Dwa miesiące wolności-wakacje ulubiona pora dla wszystkich uczniów,szczególnie mojej szkoły.Nie widziałam Ann od kilku dni zawsze była obecna w ostatni dzień.Może wyjechała z mamą i jej nowym chłopakiem.Przed szkołą stało kilka samochodów,a na jednym z nich jakiś chłopak
-Uwaga uczniowie to bedzie dla was niezła przygoda! Impreza na statku!Oł je,tak kochani wszyscy oprócz kujonów są mile widziani-impreza na statku tego jeszcze nie było-Zobaczycie co to zabawa!Szczegóły esemesem!-wsiadł do samochodu i odjechał.Wszyscy zaczęli krzyczeć i skakać z radości.Wybrałam numer do Ann
-Hejka!-przywitała mnie promiennym głosikiem-Słuchaj na Hawajach jest zarąbiście!
-Hawaje?Co ty tam robisz
-Mojej mamy chłopak zaproponował rodzinny wyjazd odjazd nie?
-Tak,szkoda że ominie cię impreza na statku,bedzie tam cała szkoła-nagła cisza
-Nie no nie!Jasna cholera,mam spędzić tu dwa tygodnie-pociągnęła nosem-Zdasz mi relacje.Muszę kończyć buziaki-rozłączyłam się i ruszyłam do domu.Kawiarnie,parki były wypełnione tłumami nastolatków.Przypomniałam sobie że nie mam w co się ubrać na tą imprezę
-Witaj nieznajoma-odwróciłam się na pięcie,za mną stał Liam jak zawsze uśmiechnięty-Wybierasz się na imprezę na statku?
-Może
-Ja i moi koledzy ją organizujemy,może byś poszła zemną?-to mnie zaskoczyło
-Może-uśmiechnęłam się tajemniczo-Kiedy jest?
-Jutro, więcej ci nie zdradzę.Chodź postawię ci kawę-usiedliśmy przy jednym z nie wielu wolnych stolików,zamówiłam latte i lody kakaowe.
-Pójdę z tobą pod jednym warunkiem-uniósł brwi do góry-Jeżeli powiesz że przegrałeś zemną w piwo-ponga-zaśmiał się
-Urocze-oblizałam palce z czekolady
-Ja nie żartuję-uśmiechnął się tajemniczo
-Ubierz się skąpo,to bedzie niezła impreza-dopił kawę i wstał
-Uwaga!O to tu siedząca dziewczyna wygrała zemną w piwo-ponga na jednej z imprez,proszę o brawa-musiał być bardzo przekonujący bo zaczęli bić mi brawo.Zaczęłam się śmiać,usiadł na miejsce kłaniając się,zebrał swoje rzeczy-do zobaczenia jutro-dopiłam swoją kawę i też ruszyłam do domu,ale zanim to zrobiłam odmachałam machającym mi osobą w kawiarni
  jak księżniczka, ruszyłam do wyjścia.Wieczór zapowiadał się na samotnych zakupach,Ann napisała mi esemesa że poznała fajnego chłopaka,powiedziała że odezwie się jutro jak bedzie tylko mogła.Obeszła kilkanaście sklepów a kupiłam tylko kilka rzeczy,miedzy innymi nowy kostium kąpielowy w panterkę, kamizelkę i krotką spódniczkę.Muszę kupić nowe buty i kilka kosmetyków.
-Hej Katia
-Cześć Amber-chodziłam z nią do klasy,ale nigdy nie miałam okazji jej bliżej poznać-Co tam?
-Idziesz na tą imprezę na statku?
-Jasne,a ty?
-No jasne,wiesz to mój chłopak z kolegami organizuje-uśmiechnęła się zadowolona
-Fajnie
-A ty z kim idziesz-zastanowiłam się czy jej powiedzieć
-Zobaczysz-podeszłam do stojaka z nową kolekcją butów.Srebrne szpilki od razu przykuły moją uwagę, wzięłam jedną parę takich i jedną czarnych na platformie-Wiesz co Amber?-odwróciła się do mnie z jedną parą brokatowych baletek
-Tak?
-Znasz Liam'a?Też organizuje tą imprezę-uśmiechnęła się
-Jasne jest najlepszym przyjacielem Dylana
-Co o nim wiesz?-zastanowiła się przez chwilę
-Z tego co słyszałam jego ojciec prowadzi klub z wyścigami
-Samochodowymi?-pokiwała głową
-Jakoś nie dawno chodziła plotka że jego matka puszcza się na lewo i prawo,nie wieże takim plotką,ale podobno założył się z jakimś kolegą że wyrwie jakąś laskę z naszej szkoły,zaliczy i zostawi-upuściłam buty na ziemię,zrobiły więcej hałasu niż się spodziewałam-Coś się stało?-pokręciłam głową
-Coś jeszcze wiesz?
-Znasz tego Billa,długie włosy,okulary jak dętki-a myślałam że tylko to ja zauważyłam
-Tak
-To podobno z nim się założył,bo on też zarywa do tej dziewczyny.-obejrzała buty i odwróciła się w moją stronę-Jeżeli przegra to Bill ma zaliczyć tą dziewczynę.Musi być niezła skoro zakładają się o nią
-Taaa...
-Myślisz że te będą pasować-pokiwałam głową
-Wiesz Amber przypomniało mi się że muszę coś jeszcze zrobić,do zobaczenia na imprezie-pomachałam jej,wybiegłam ze sklepu jak oparzona.Wparowałam do domu nie zwracając uwagi na nikogo kto siedział tam,co było dziwne bo w naszym domu nikt nigdy nie siedział
-Katia?!-ojciec wszedł do mojego pokoju z surową miną-Mamy gości
-Widzę nie jestem ślepa,ale to chyba twoi goście a nie moi-rzuciłam biorąc torbę i kurtkę
-Co oznacza że dziś zostajesz w domu-zaśmiałam się
-Zapomnij-wyszłam z pokoju zobaczyć kto tam siedzi,przy stolę były trzy osoby,dwie kobiety i jeden mężczyzna.
-Dobry wieczór młoda damo-mężczyzna wstał i podał mi rękę-spojrzałam na nią,ale jej nie przyjęłam
-Kto to?-zwróciłam się do taty
-Mój szef z żoną i córką.Skoro wychodzisz gdzieś z Ann to byś zabrała Marie ze sobą jest nowa w mieście.-odwróciłam się do dziewczyny była ubrana w spódniczkę do kolan która była w kratkę,biała koszula i brązowy sweter
-Nie wychodzę z Ann...
-Jeszcze lepiej Mario,jeżeli masz ochotę to możesz wyjść-powiedziała stara pudernica.Dziewczyna wstała od stołu,jej długie włosy były prostę,ale nie pasowały do jej twarzy-Nie wróćcie później niż 22-pokręciłam głową z nie smakiem i wyszłam z domu
-Jestem Maria-powiedziała dziewczyna anielskim głosikiem
-Wiem
-Nie wstydzisz się tych ciuchów-stanęłam jak wryta
-Słucham?
-Ta sukienka jest za krótka i ma za duży dekolt , buty są za wysokie a makijaż za ciemny-zaśmiałam się
-Chciałam cię po informować że idziemy na imprezę a zresztą ja zawsze się tak ubieram
-Nie jestem odpowiednio ubrana na imprezę-zlustrowałam ją ponownie wzrokiem
-Nie jesteś ubrana odpowiednio nigdzie-złapałam ją za rękę-Chodź pomogę ci się w pasować-Weszłam do domu Ann zawsze wiem gdzie są klucze,zresztą jej ciuchy powinny na nią pasować
-Rozbieraj się--spojrzała na mnie dziwnie-Chcesz się wpasować-pokiwała głową-To się rozbieraj-rozebrała się do bielizny,wskazałam jej krzesło aby usiadła.Po kręciłam jej szybko włosy.oczy podkreśliłam ciemnymi kolorami-Przedstawiasz się jako Miranda,masz 18 lat i jesteś moją kuzynką jasne?
-Taak
-Bardziej wyluzowana jesteś i pewna siebie-pokiwała głową-Załóż to-rzuciłam jej czarną sukienkę zapinaną na guziki i szpilki
-Nie wyglądam za odważnie?-skarciłam ją wzrokiem-Jestem Miranda i wyglądam odjazdowo
-Szybko się uczysz-przybiłam jej piątkę-szybko ruszyłyśmy do klubu,gdzie ostatnio byłam z Ann.Dziś było pełno bawiących się nastolatków.Usiadłam przy barze i zamówiłam dwa drinki,nie było nigdzie Bryana,rozejrzałam się dokoła,w rogu zauważyłam Billa, uśmiechnęłam się do siebie-Masz
-Co to?-zapytała zdenerwowana Maria
-Ekstaza pomoże ci się wyluzować
-Na pewno?-pokiwałam głową, wzięła dwie tabletki.Po jakimś czasie ruszyła na parkiet.Świetnie teraz czas na mnie,podeszłam do stolika gdzie siedział Bill
-Hej-przywitałam się i usiadłam obok
-Witaj słonko-położył swoje obrzydliwe ręce na moim udzie.-Dawno się nie widzieliśmy
-Oj tak-uśmiechnęłam się uroczo
-Masz przepiękny uśmiech
-Wiem
-Lubie pewne siebie dziewczyny-uniosłam brwi,zbliżył swoje usta do moich i pocałował,próbowałam nie zwymiotować do jego ust.Językiem jeździł wszędzie gdzie się dawało wpychał go i merdał jak pies ogonem
-Co to kur...-przed nami stał Lima
-Więc kto wygrał zakład?-spojrzeli po sobie-Tak myślałam
-Jezu dziewczyno!O fuu -spojrzałam w stronę Marii,stała cała zarzygana przy okazji chłopak też-Wiedziałam że to dobrze nie mogło się skończyć-złapałam ją za rękę i wyciągnęłam z klubu.Wymiotowała jakieś dobre pół godziny.Po powrocie do domu nie było lepiej,jej rodzice wygłaszali jakieś kazania, bynajmniej nie wyrzucili ojca z pracy.Musiałam przez godzinę przepraszać ich i Marie.Skończyło się na tym że mam szlaban do końca wakacji.

niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 5.

-Jesteś pewna?
-Jasne-przyszłyśmy do klubu.Ann zaprowadziła mnie do łazienki i zaproponowała tabletki.Łyknęłam trzy na raz

-Dobrze wiec chodźmy-zaśmiałam się i wybiegłam z łazienki prosto na parkiet.Czułam jak zaczynają działać.Obrazy stawały się piękniejsze,zaczęłam tańczyć z jakimś chłopakiem.Dotykał mnie chyba w każde dostępne mu miejsce.Podobało mi się to nawet i mu chyba też.Podeszłam do baru i zamówiłam kolejnego drinka.Parkiet był cały zapełniony pijanymi nastolatkami.
-Nie zły ruch nie?-zagadał do mnie barman
.Był całkiem słodki.Miał około 20 lat,ciemne włosy i zabójczy uśmiech-Drink na koszt firmy-uśmiechnęłam się biorąc szklankę.Lekki zarost dodawał mu urody
-Jestem Katia-podałam mu rękę.Posłał mi uśmiech
-Bryan.Piękne imię dla pięknej dziewczyny.-Oparłam rękę na blacie baru i podparłam głowę sącząc drinka.Przejechałam językiem po górnej wardze.Posłał mi szeroki uśmiech-Ten chłopak się na ciebie non stop patrzy-pokazał palcem za mnie.Siedział tam Bill,wzdychnęłam chyba się nie odczepi.-Znasz go?

-Nie bardzo.Przyczepił się do mnie na jednej z imprez.-wskazał ochronie na niego.Podeszli do niego i zaczęli coś mówić,ale się chyba nie przejął.Jeden z ochroniarzy złapał go za kurtkę i wyprowadził  na zewnątrz.-Nie zrobią mu krzywdy-zaśmiał się.Naglę w klubie zrobiło się cicho,a ludzie ustawili się w okręgu i oglądali coś.
-Złaś zemnie suko!-znałam skądś ten głos.Zerwałam się z krzesła i ruszyłam w tamtą stronę.Zatrzymałam się,Ann biła się z jakąś dziewczyną a Nick stał i się tylko przyglądał.Zaczęłam się śmiać
-Co tak stoisz rozdziel je!-krzyknął Nick
-Sam nie potrafisz?-zrobił się cały czerwony.Podeszłam do dziewczyny która siedziała na Ann i złapałam ją za włosy,z bólu puściła ją.Ann przywaliła jej pięścią prosto w  nos,aż poleciała krew.Nie spodobało się to jednej z jej koleżanek,która podeszła do mnie i odciągnęła od nich.Dostałam  z pięści w twarz.Kopnęłam ją w piszczel  z bólu upadła,wykorzystałam to i walnęłam ją z kolana w twarz,upadła na ziemię łapiąc się za twarz.Podbiegła do Ann,która słabo sobie radziła.Załapałam za rękę dziewczynę.Celowała już w jej twarz, odciągnęłam ją i upadłam z nią na ziemię.Zaczęła okładać mnie pięściami.Pomacałam podłoge ręką i natkałam butelkę,walnęłam ja w głowę.Butelka się rozbiła kalecząc ją i mnie.Wydostałam się z pod niej,złapałam za rękę Ann i wyciągnęłam z klubu.Zaczęłyśmy się śmiać
-Widziałaś ich minę-.Wsiadłyśmy do samochodu i wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem
-A minę Nicka-prychnęłam
-Nie jesteście już razem-pokręciła głową-Jestem seksowną singiel-ką.
-To co teraz?
-Czas na podryw!-Zachichotała i ruszyła.Naglę przypominałam sobie rozmowę z Bryan'em.Uderzyłam ją w ramię-Ej za co to?!
-Przerwałaś mi rozmowę z takim przystojniakiem-udałam że płaczę
-Haha opowiadaj!
-Nie ma co opowiadać.Ma piękne brązowe oczy,ma na imię Bryan,pracuje tam jako barman a przede wszystkim jest ciachem-zamarzyłam
-Ooo jaka szkoda,oni są zawsze ciachami-Zatrzymała wóz-A ten Liam?
-Nic
-Rozwiniesz tę myśl?-zaśmiałam się
-Nie?-wzdychnęła.Naglę rozbrzmiała w radiu  piosenka Margaret-Thank You Very Much. Zaczęłyśmy ją śpiewać,machając rekami i głowami.Wyszłyśmy z samochodu kierując się w stronę domu Ann.Gdy zajrzałyśmy do salonu, stanęłyśmy jak wryte
-Czy to twoja mama?-na sofie leżała  jej naga matka bzykająca jakiegoś faceta
-Hym mamo?-jej mama wstała na równe nogi nakrywając się kocem czerwona jak burak
-Dzień dobry-przywitałam się
-Co wy tu robicie?!
-Ja tu mieszkam-podeszła na faceta i podała mu rękę-Jestem Ann-facet nie widząc co zrobić, tylko patrzył na nią.
-Jestem Katia-pomachałam mu.
-Może zamówimy coś do jedzenia ,poznamy się lepiej
-Wiesz Ann to bardzo dobry pomysł.To państwo się ubiorą a my coś zamówimy-zwróciłam się do jej mamy.Ruszyłyśmy do kuchni zamykając drzwi-Widziałaś jakiego ma-zachichotała
-Nie wiedziałam gdzie oczy podziać-Zaśmiałam się,w jej domu czułam się jak w swoim,jej mama nie miała nic przeciwko,chyba do teraz.Złapałam telefon i wybrałam numer najlepszej chińskiej restauracji na wynos.-Masz-rzuciłam jej torebeczkę z białym proszkiem-dosypiesz do żarcia
-O ja pierdzielę ty jesteś serio pojebana
-Uznam to za komplement-przybiłam jej piątkę.Jedzenie przyjechało po dwudziestu minutach.Ann zajęła miejsce obok swojej mamy,zostawiając mi miejsce obok chłopaka,przyglądając mu się można stwierdzić że jest od nas starszy kilka lat.
-Wiec mamo jak ma na imię?-zanim jej mama zdążyła odpowiedzieć,chłopak sam się przedstawił
-Jestem Matt
-Ile masz lat?-wypaliłam zanim zdążyłam ugryźć się w język,Ann skarciła mnie wzrokiem
-25
-Dziewczęta możecie zjeść w pokoju?-jej matka miała surowy głos nigdy jej takiej nie słyszałam.Pokiwałyśmy głową i ruszyłyśmy do Ann pokoju.
-Chyba nie zadziałało-zaczęła kręcić się po pokoju w kółko-Albo i tak-włączyła na ful muzykę i zaczęłyśmy skakać po łóżku.Po kilku minutach skakania położyłam się na ziemi,obok Ann.Zbliżyłam swoje wargi do jej i ją pocałowałam,gdy skończyłam wybiegłam z domu

sobota, 27 kwietnia 2013

Nominacja





A zasady, które obowiązują to:
1. Podziękować nominującemu blogerowi u niego na blogu.
2. Pokazać nagrodę Versatile Blogger Award u siebie na blogu.
3. Ujawnić 7 faktów o sobie.
4. Nominować min.7 blogów, które twoim zdaniem na to zasługują.
5. Poinformować o tym fakcie autorów tych blogów.



Nominuje:
Harry
Marcela
Creative Soul
Jessica Brzozowska
Aleksji 
Love
Hessa

Siedem faktów o mnie.
1.Lubie róż
2.Kocham Buke <3
3.Lubie rap
4.Jadę do Hiszpanii
5.Mam szczura
6. Lubię biżuterie
7.Lubie trampki

środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział 4

Po godzinie poszukiwań nigdzie nie znalazłam Ann,zrezygnowana usiadłam na piachu.
-Tak myślę że twoja koleżanka poszła do domu,widziałem ją z jakimś kolesiem piętnaście minut temu
-Będziesz mnie nękać?-usiadł obok
-Chyba mi się coś należy za uratowanie od tego dupka.Zatańczymy?-to pytanie mnie zaskoczyło,wstał  i otrzepał się z piachu po czym podał mi rękę tym razem ją przyjęłam.Zdjęłam buty i podeszłam do niego.Położył swoje ręce na mojej tali a ja oparłam głowę o jego ramię,po chwili położył swoje ręce na moje twarzy,patrzył mi prosto w oczy,jedną z rąk dotknął mojego policzka.
-Liam wszędzie cię szukam-jakaś dziewczyna podbiegła do nas-Dlaczego zadajesz się z pozerami-otworzyłam szerzej oczy
-Pozerami-spojrzała na mnie a ja wycelowałam prosto w jej nos.Chciałam odejść ale złapała mnie za włosy-Spadaj!-przepychałyśmy, ciągnęłyśmy i okładałyśmy pięściami dopóki ktoś na policje nie zadzwonił.Zapewne był to Bill.Zostałyśmy razem z Liam'em zawiezione na posterunek gdzie mieli nas przesłuchać.Byłam jedyną obecną nie pełnoletnią wiec tata musiał po mnie przyjechać
-Co ty sobie myślałaś?-ojciec bynajmniej oszczędził mi kazania na posterunku i zaczekał aż przyjedziemy do domu
-Nic...
-Właśnie nic nie myślałaś.Teraz co noc będę cię odbierał z komendy?
-Nie no raz w miesiącu starczy-spojrzał na mnie surowym wzrokiem
-Zamknij się!
-Nie krzycz na mnie nie moja wina że ciebie nigdy nie ma i nie umiesz się mną zająć.-wyszłam trzaskając drzwiami.Położyłam się na łóżku.Było około czwartej rano wiec postanowiłam później zadzwonić do Ann.Moja głowa pulsowała od namiaru adrenaliny.Położyłam się na łóżku i od razu usnęłam.Po kilku godzinach snu poszłam na trening.Nie byłam dość skupiona i obrywałam cały czas,za co trener kazał mi wrócić do domu.Poszłam zobaczyć co dzieję się z Ann, w domu  jej nie było a telefonów nie odbierała.Usiadłam przy stoliku w kawiarni i zamówiłam kawę.Nie wiedząc co ze sobą począć,poszłam na basen.Kiedyś jak byłam mała dziewczynką zawsze przychodziłam tu z mamą.Kilka basenów,pomogło rozruszać moje mięśnie.Lubiłam pływać,sprawiało mi to przyjemność.Wynurzyłam się i ruszyłam do szatni.Ogarnięcie zajęło mi godzinę.Gdy wyszłam na dworze zapadał zmrok,choć wydawało się że nie minęło aż tyle czasu.Nie chciałam wracać do domu,wiec zadzwoniłam do Ann tym razem odebrała.
-Hej...
-Katia nie teraz,pogadamy później
-Czyli kiedy za dwa dni,miesiąc,rok.Wiesz co daruj sobie nie mam już ochoty z tobą gadać-rozłączyłam się i wrzuciłam telefon na dno torebki.Nienawidziłam kłócić się z nią,ale przesadziła,wystawiła mnie już kilka razy dla jakiegoś chłopaka.
-Znowu się spotykamy-odwróciłam się na piecie
-Liam...-jego postawa świadczyła o jego pewności siebie-Śledzisz mnie?
-Nie.Szukasz kłopotów?
-A ty ?
-Musisz odpowiadać pytaniem na pytanie?
-Denerwuje cie to?
-A ciebie?-podszedł bliżej.Prychnęłam.
-Potrzebujesz czegoś bo właśnie wracam do domu?-skłamałam bo właściwie nie miałam zamiaru wracać.Posłał mi szeroki uśmiech.Chciałam odejść ale złapał mnie za rękę wsuwając swoje palce w moje.Obrócił mnie tak że stałam przy nim odwrócona tyłem nie widząc jego twarzy.Poczułam jego wodę kolońską gdy zbliżył swoją twarz do mojej szyi.
-Nie uważasz że jesteś zbyt pewny siebie?-zadymał nad tym pytaniem
-Nie-zaśmiałam się
-Urocze,ale możesz mnie już puścić.Puść mnie,wolę nie oberwać znowu od twojej dziewczyny,nie choć w sumie to ona oberwała.-Odeszłam od niego i zaczęłam szukać telefonu aby zadzwonić po taxi,gdzie mój portfel.Przewaliłam wszystko co w torbie było i nagle mi się przypomniał wczorajszy dzień ,już wiem dlaczego mnie puścili . Wzięli całą kasę 1000 dolców.Świetnie czyli teraz muszę wracać na piechotę.Nie wiedziałam czy mam zacząć płakać czy krzyczeć.Kluczy,dowodu nic nie było.
-Jasna cholera...
-Coś się stało?-całkowicie zapominałam o jego istnieniu.Odwróciłam się na piecie do niego z wielkim uśmieszkiem
-Wręcz przeciwnie jest idealnie-grać zdzirę nauczyła mnie Ann-Do zobaczenia-odeszłam machając mu na pożegnanie.Pobiegłam szybko do domu Ann, bynajmniej ją zastałam.Wparowałam do jej sypialnie gdzie zawsze panował syf i nieład.Usiadłam na jej łóżku rozkładając długie nogi.
-Gdzie zniknęłaś wczoraj?
-Przeprasza...-wywróciłam oczami
-Pobiłam dziewczynę Liam'a jakiś zbok próbował mnie zaciągnąć do łóżka,wylądowałam na komisariacie.To tak w skrócie co cię ominęło
-Ja pierdziu twój ojciec musiał mieć niezła minę-usiadła napalona obok mnie-Ten seksowny brunet co przegrałaś w piwo-ponga-skrzywiłam się na tą myśl.Przegrana była dla mnie gorszą porażką niż  u chłopaka
-Tak ten sam.Spotkałam go nawet dziś-skoczyła na łóżku.
-Chcesz coś do picia?
-Coś mocnego-wybiegła z pokoju w podskokach.Ann miała na tyle dobrze że jej mama pracowała cały czas i nigdy dla niej nie miała czasu przez co ona miała luzy.Zawsze siedziałyśmy tu i robiłyśmy różne rzeczy.
Wróciła z dwiema butelkami.w jednej znajdowała  się wódka a w drugiej whisky.
-Opowiadaj co robiłaś z Nick'em?
-On jest taki nie samowi ty.A jaki dobry w łóżku-posłała mi znaczące spojrzenie-Plotkowałyśmy do białego rana.Niby nic nie robiłyśmy a czas mijał szybko.Obudził mnie hałas tłukących talerzy.
-Mamo nie teraz-wyszeptała i przewróciła się na drugi bok.Szturchnęłam ją
-Ann...-nic-Nick przyszedł.-zerwała się na równe nogi, a ja wybuchnęłam śmiechem za co dostałam poduszką.Podeszłam do lustra i zobaczyłam swoje odbicie.Moja twarz nie była już tak posiniaczona,resztki makijażu były rozmazane,włosy potargane a strój zalany alkoholem.-Musze wracać do domu-pokiwała głową.Pocałowałam ją w policzek i wyszłam.